JEZIORA.
Co jakiś czas zostawię tu parę myśli.
Są takie kawałki poezji, które jak muzyka, zapadają we mnie głęboko i żyją swoim życiem, zmieniając się o porach roku, pod wpływem przeżyć. Rosną, kurczą się, rozszerzają nasz wspólnie zbudowany horyzont, czasem zostawiają zaparowane okna. Jednym z takich przysposobionych bytów jest wiersz Maćka Papierskiego z tomu ZGUBIONA WIZYTÓWKA (wyd. Fundacja Duży Format, 2017) pt. “Krótka i mglista epifania foremności”. Projektowałam okładkę do tej książki, w związku z tym czytałam całość, jak zawsze, zanim rozpocznę pracę. Pisanie Maćka w tym tomie rozgrywa się w przestrzeni do której mi blisko- osadzone w policzalnej przecież rzeczywistości, jednocześnie przeczuwające istnienie tego, co równoczesne, ale nie nie do zapisania, co chce się dać zobaczyć, choć brakuje narzędzi poznawczych. Jest więc tylko przeczucie, zamykane w matematycznej próbie porządku.
Znam Kogoś, Kto mówi, że jego ego pływa po jeziorze, co wydaje się całkiem niezłym obrazkiem. Wyobrażam je sobie jako podświetlony, kobaltowy, pływający sześcian, który delikatnie odbija się w jeziorze niemal całkowicie otulonym nocą.
Jest rok 2023, minęło 6 lat od przeczytania wiersza. Odczytuję sens jeziornych kształtów wciąż na nowo. Może dla zabicia czasu. Może, by zdobyć większą ilość danych.